Czekolada w służbie Najjaśniejszego Pana. Pewnego, najprawdopodobniej pięknego dnia 1832 roku – austriacki książę Metternich postanowił wyprawić niezapomniane przyjęcie. Aby olśnić swoich gości – wydał kucharzom rozkaz przygotowania nowego deseru, który sprostałby wymaganiom wyrafinowanych, arystokratycznych podniebień. Pech chciał, że naczelnego szefa kuchni nie było wtedy na wakacie, a pałeczkę cukierniczego dyrygenta przejął młodszy „mistrz patelni” – niejaki Franz Sacher. Kto by się spodziewał, że opracowany wówczas przez Sachera tort czekoladowy, przekładany morelową marmoladą i oblewany suto czekoladą zostanie wkrótce określony mianem „króla deserów” i doczeka się znaku patentowego? Oryginalna receptura jest ściśle strzeżona, a tort wedle jej przykazań wyrabiany jest jedynie w trzech miastach – w Wiedniu, w Salzburgu i w Bolzano.
© Corinna Gissemann – Fotolia.com
Dla spragnionych morelowo – czekoladowych, bardzo kalorycznych doznań – następcy książęcego cukiernika przewidzieli możliwość zamówienia wysyłki tortu pocztą kurierską. Nikt nie daje jednak gwarancji na to, że dostarczany w ten sposób smakołyk nie uwiedzie swoim aromatem kuriera, który nie będzie w stanie oprzeć się tej wiecznie żywej, cukierniczej legendzie. W takim przypadku – pozostaną nam tylko gorzkie żale i szukanie sprawiedliwości przed sądem. Zresztą, procesy towarzyszą tortowi Sachera od prawie samego początku. Spotkania na wokandzie zakończyły się wygraną spadkobierców Sachera, którzy od finalnego roku 1962 posiadają pełne, wyłączne prawo do używania nazwy Sacher w określeniu do smakowitego wyrobu wyrabianego w ich hotelu. A jak się ów tort wyrabia? Nie wie nikt! Hotel na swojej stronie internetowej raz na rok podaje statystyczne dane dotyczące zużytych w przeciągu mijających 12 miesięcy do produkcji deseru składników. Stąd też wiadomo, że bazą tego oryginalnego tortu jest czekoladowy, przekrojony na pół i przełożony marmolada z moreli biszkopt.
Finalnie – ciasto bez udziwnień czy nadmiernych dekoracji – polewane jest czekoladą i podawane z kleksem bitej, ale niesłodzonej śmietany i filiżanką kawy przyrządzanej (oczywiście!) po wiedeńsku. Smakując ciasto – niezależnie czy to oryginalne, czy też przygotowane wedle własnych, domniemanych przepisów w domu – należy bezwzględnie wznieść okrzyk chwalący „Najjaśniejszego Pana!”. Ot, w podzięce za to, że tort Sachera (poniekąd) dzięki niemu istnieje.
Leave a Reply